Wolałbym, żeby coś wyreżyserował. Robił dobre filmy, takie na które warto było czekać.
Bo mimo, że aktorem też jest świetnym, to dobrych aktorów jest wystarczająco dużo, a dobrych filmów niekoniecznie.
Zdecydowanie jako reżysera.
Jako aktor - może ze względu na typ urody? - wydaje mi się mało plastyczny względem kreacji.
Reżysera .Wyjątkowo oddaje klimat epoki w swoich filmach . Ma do tego "złotą rękę" podobnie jak "stwórca światów" - Ridley Scott. Gdyby kiedyś miała powstać (obecne dno się nie liczy) ekranizacja Wiedźmina tylko oni potrafiliby ją reżyserować .
Wyjątkowo trudne pytanie. Wolę go jako reżysera. Ma do tego wielki talent, chyba większy niż aktorski.
Nie obraź się, ale on nie jest ani dobrym aktorem, ani dobrym reżyserem. Nie wiem, dlaczego dostał aż 2 Oscary za Braveheart. Poza tym takich osób jak on nie powinno być w Hollywood, czyli rasistów i damskich bokserów. Nie mam do niego szacunku
Nie mieszajmy życia osobistego z pracą, lecąc samolotem wolę pilota chama bijącego żonę, który dobrze lata niż miłego gościa, który rozwali się przy lądowaniu (a Ty którego wybierasz?), ale jako kolegę wolałbym tego drugiego (Wilhelmi był geniuszem, ale też chamem i co?). Sorry, ale to tylko kwestia upodobań, A Waleczne serce było bardzo dobrze zrealizowanym filmem z cudowną muzyką, na pewno bardziej zaslugującym na Oskary niż Pianista czy Ida
w Hollywood są gorsi od niego... a damskim bokserem nie jest, to była tylko zagrywka tej pazernej *&#@.
codo tematu, to najlepiej widzę go w obu rolach naraz :D
p.s. brody nie jest taki zły :p choć fakt, pianista nie powala...
ja ci powiem dlaczego , otóz dlatego gdyz niektórzy dają 10-tkę takim szmirom jak x-men czy igrzyska smierci . Dla was takie gnioty to arcydzieła , dla innych jego filmy sa arcydziełami . Kapewu ?
jako reżysera robi bardzo dobre,solidne kino,ale jakie byłoby kino bez Maxa Rockatanskiego i Williama Wallace?
Jakby mu się nie pokiełbasiło w głowie na stare lata to były równy legendzie Clinta Eastwooda, ale niestety nie wyszło, Clint jest tylko jeden w tym zestawieniu. Trochę teraz nadrabia, ale niesmak pozostał... i bardzo mi go szkoda, z tego względu bo go bardzo lubiłam i ceniłam.
U mnie też remis, zarówno świetny aktor jak i reżyser.
No wódzia Gibsona zdradziła, ale trzeba pamiętać, że wódzia zawsze zdradzi. Ma jeszcze czas, może jakieś dobre filmy zrobi. A odpowiadając na pytanie założyciela tematu - wolę go jako reżysera, bo może nie jest wybitny, może nie przejdzie do legendy, ale jest jakiś, obok jego filmów ludzie nie przechodzą obojętnie. Oby coś jeszcze nakręcił, stary przecież nie jest, jak zdrowie dopisze to dekada pracy przed nim, a może dłużej.
Jako reżyser podobał mi się tylko Braveheart. Acz bez przesady, to tylko ładna bajka. Apocalypto raczej ciekawostka, Pasja słabiutka, Przełęcz ocalonych również.