Pierwsza część podobała mi się mniej. Choć teoretycznie miała to, co lubię: dobrze zbudowany świat, zarysowanych bohaterów, wielu. Lubię filmy z wieloma głównymi bohaterami, jak pewnie wielu z Was. A mimo wszystko w jedynce czegoś mi brakowało. Myśli przewodniej jakiejś. Był jakby filmem biograficznym, akcja toczyła się leniwie, choć zgrabnie, oglądało się dobrze (no chyba że, jak ktoś słusznie zauważył, ma się ADHD i bez wybuchu i pościgu co minutę film się wydaje nudny).
Dwójka jest lepsza. Ma przesłanie; jak dla mnie jasne. Pokazuje, co z człowiekiem mogą zrobić inni ludzie, w tym najbliżsi - rodzina. Zależności, zemsta, porachunki, oczekiwania, wymagania. Jasne, to wszystko było już w jedynce, ale tam po pierwsze Michael nie był tak dobitnie głównym bohaterem, a po drugie nie był tam pokazany jako postać dość jednoznacznie zła, zniszczona, stłamszona przez ambicje własne, oczekiwania ojca jak i całej niemal "rodziny".
W pierwszej części zło było usprawiedliwione. W drugiej, często jest niepotrzebne, rodzące kolejne zło, jest też wyjaśniona kwestia "skąd to się wszystko wzięło", co mi się bardzo podoba. Choć dziś, pewnie powstałby prequel, zamiast tak jakby dwu historii w jednej. Co nie zmienia faktu że zabieg mi się podobał, zresztą wolę klimaty lat 20-stych od 50-tych, tak na marginesie.
Film ma jak dla mnie więcej smaczków niż jedynka, oraz lepszą myśl przewodnią. I właśnie dlatego daję mu 9, czym wyróżniam go na tle jedynki. Trójki jeszcze nie oglądałem, ale już mogę powiedzieć, że powstać nie powinna. Na dwójce historia kończy się w odpowiednim miejscu. Miejsca jest tylko na prequel, może spinoff, no ale to nie te czasy jeszcze były! :)
Trójka to jest tak jakby drugi koniec. Niby wszystko sie w dwójce skończyło, ale jakoś rozciągneli jeszcze historię do "końca"
Obejrzyj trójkę. Nie jest tak dobra jak dwójka, ale nadal to rewelacyjny film i w dodatku nadaje całej historii pewien przyczynowo-skutkowy sens i pozwala porównać Vito z Michaelem - ocenić ich całe życie.